Wynajęta przez władze Wrocławia poznańska kancelaria prawna Masiota i Wspólnicy złożyła w sądzie wniosek "o wszczęcie egzekucji poprzez sprzedaż przedsiębiorstwa Dłużnika" oraz ustanowienia zarządcy przymusowego w Śląsku. Dłużnikiem miasta jest Wrocławski Klub Sportowy Śląsk Wrocław SA.
Wniosek trafił do wrocławskiego Sądu Rejonowego
26 czerwca. W jego uzasadnieniu czytamy, że prawomocny jest nakaz Sądu Okręgowego z 19 kwietnia tego roku, na podstawie którego Śląsk powinien oddać 12,5 mln zł pożyczki udzielonej mu przez miasto. Klub nie oddał tych pieniędzy i nie odwołał się od wyroku sądu. Teraz miasto chce to wykorzystać i poprzez zlicytowanie Śląska przejąć nad nim całkowitą kontrolę. Dziś większościowym właścicielem Śląska jest miliarder Zygmunt Solorz.
Klub dla miasta, wydmuszka dla Solorza
- To interesujący ruch - analizuje adwokat Miłosz Śliwiński. - Mówiąc obrazowo, miasto planuje wyjąć cały klub, czyli piłkarzy, umowy reklamowe, ale też długi, i przenieść je do innej spółki, zapewne przez siebie kontrolowanej. Po tym przedsięwzięciu ze spółki, gdzie większościowym właścicielem jest Zygmunt Solorz zostanie jedynie wydmuszka. Wyraźnie widać, że władze miasta wymyśliły strategię, gdzie nadrzędnym celem jest przejęcie Śląska od Zygmunta Solorza. Bo gdyby gmina chciała tylko odzyskać pieniądze, wystarczyłoby oddanie sprawy do komornika. On ściągałaby dług, ale Śląsk nadal należałby do pana Solorza - zaznacza adwokat.
Przedstawiciele Polsatu są zaskoczeni posunięciem miasta i przestrzegają przed konsekwencjami. - Przecież w postępowaniu sądowym sprawa może się wymknąć spod kontroli. A co będzie, jeśli podczas licytacji dojdzie do wrogiego przejęcia spółki i właścicielem Śląska zostanie podmiot, któremu nie będzie zależało na rozwoju drużyny? - podkreśla Mariusz Walkiewicz, przewodniczący radny nadzorczej Śląska i bliski współpracownik Solorza.
Kto kupi Śląsk?
Właścicielami Śląska są Zygmunt Solorz (51 procent udziałów) oraz gmina Wrocław (49 procent). Od półtora roku współpraca między udziałowcami układa się fatalnie. Drużynę od 2012 roku miały finansować zyski z galerii handlowej, którą Solorz planował wybudować obok Stadionu Miejskiego. Ostatecznie galeria nie powstała, a biznesmen zaprzestał finansowania zespołu.
Pieniądze przelewa do klubu tylko miasto - rocznie około 6 mln zł. W minionym roku gmina "założyła" też 6 mln zł za Solorza i nie odzyskała tej kwoty. Prezydent Rafał Dutkiewicz kilka razy spotykał się z biznesmenem w sprawie Śląska, ale rozmowy kończyły się fiaskiem. Jakiekolwiek finansowanie drużyny Solorz uzależnia od oddania mu około 25 mln zł, które miał zainwestować w prace przygotowawcze pod budowę galerii. Prezydent Dutkiewicz nie chce łączyć sprawy galerii i Śląska, dlatego pat pomiędzy właścicielami trwa.
Wyjściem z sytuacji ma być sprzedaż Śląska za długi i przejęcie go przez miasto. - Zapewne kancelaria mecenasa Masioty otrzymała dwa zadania: wymyślić konstrukcję prawną, która umożliwi przejecie Śląska od Zygmunta Solorza oraz poszukać nowego inwestora, który przejmie utrzymywanie drużyny. Kancelaria pana Masioty współpracuje z firmami polskimi oraz zagranicznymi, więc być może znalazła kogoś, kto będzie finansował Śląsk - anonimowo analizuje jedna z osób związanych z wrocławskim klubem.
Widmo upadłości
Co dalej ze Śląskiem? Biegły sądowy wyceni klub i wystawi go na sprzedaż. W uprzywilejowanej pozycji znajduje się gmina Wrocław, której klub winny jest 12,5 mln zł. Jeśli nikt nie zapłaci większej sumy, wówczas miasto przejmie Śląsk. Jeżeli jednak Zygmunt Solorz chciałby zablokować misterny plan miasta, musi wyłożyć więcej pieniędzy, niż wynosi zadłużenie piłkarskiej spółki wobec gminy.
A sytuacja Śląska jest dramatyczna.
28 sierpnia prezes klubu Piotr Waśniewski wysłał pismo do Zygmunta Solorza i Rafał Dutkiewicza. Podkreśla w nim, że "spółka ponownie staje na skraju utraty płynności finansowej". Waśniewski zaznacza, że wszystkie zobowiązania Śląska wobec wierzycieli wynoszą 25 mln zł (w tym 16 mln wobec miasta). Kryzys jest tak poważny, iż Śląskowi grożą sankcje dyscyplinarne, jakie UEFA może nałożyć na klub. W ostatnim zdaniu pisma prezes Waśniewski pisze: "Brak jakiejkolwiek reakcji i zasadniczej zmiany relacji między Państwem może doprowadzić do złożenia wniosku o upadłość".
Upadłość może pokrzyżować plany miasta, bo może być rozpatrywana przez sąd w pierwszej kolejności. Pewnie dlatego 2 września kancelaria Masiota i Wspólnicy przesłała do sądu wniosek "o niezwłoczne rozpoznanie sprawy". Ponaglenie argumentowane jest następująco: "(...) pogorszyła się płynność finansowa Dłużnika, co może doprowadzić do sytuacji, że dalsze działanie będzie bezpodstawne ze względu niewypłacalność Dłużnika".
Rzecznik prezydenta Arkadiusz Filipowski skomentował sprawę krótko: - Miasto nie zrobi nic, co mogłoby zaszkodzić przyszłości Śląska.
dragom1rek
Oceniono 226 razy 220
"A co będzie, jeśli podczas licytacji dojdzie do wrogiego przejęcia spółki i właścicielem Śląska zostanie podmiot, któremu nie będzie zależało na rozwoju drużyny? - podkreśla Mariusz Walkiewicz, przewodniczący radny nadzorczej Śląska i bliski współpracownik Solorza."
Mam wrażenie, że taki podmiot jest aktualnie właścicielem Śląska...