- Nie dopuścimy, żeby sytuacja powtórzyła się w czwartkowym meczu ze Śląskiem
Wrocław - wściekał się prezes Hannoveru, Martin Kind. Szef klubu nie miał pojęcia, co twarz "Rzeźnika z Hanoweru" robiła na trybunach i kto wpadł na tak idiotyczny pomysł, żeby flagę z podobizną kryminalisty rozwiesić na trybunach w trakcie meczu.
Co ciekawe, na pytanie prezesa i dziennikarzy popularnego w
Niemczech tabloidu "Bild", którzy zajęli się sprawą skandalu w Hanowerze, nie potrafili jednoznacznie odpowiedzieć nawet sami kibice. - To skandal, że doszło do czegoś takiego! - grzmiał Kind, który zapowiedział zaostrzoną kontrolę przed meczem rewanżowym ze Śląskiem Wrocław. - Wygląda na to, że nie wszyscy ludzie, którzy przychodzą na nasze mecze, dorośli do tego, aby oglądać z trybun spotkania Bundesligi.
Fritz Haarmann, znany bardziej jako "Rzeźnik z Hanoweru" został skazany na śmierć po tym, jak udowodniono mu zabójstwo ok. 40 młodych chłopców. Karę wykonano 4
grudnia 1925 r. w Hanowerze. O seryjnym mordercy okoliczni mieszkańcy mówili też "wilkołak" albo "kanibal", ponieważ Haarmann miał w zwyczaju rozczłonkowywać swoje ofiary, pozostawiając części ciała poszkodowanych, w różnych dzielnicach miasta. Jednak najbardziej makabrycznym odkryciem śledztwa była informacja o tym, że zabójca fragmenty ciał chłopców sprzedawał na pobliskim targu, reklamując je jako... wołowinę.