Stevanović do podstawowego składu drużyny wskoczył w miejsce Roka Elsnera, ale spotkania z "Jagą" do udanych nie zaliczy. Po pierwsze Słoweniec momentami jedynie truchtał na boisku, a w środku pola prezentował się bardzo słabo. Po drugie Stevanović zmarnował
piłkę meczową, kiedy przy wyniku 3:3 nie strzelił gola, ale uderzył wysoko ponad bramką z kilku metrów. Słoweniec padł na kolana, a po chwili został zmieniony.
- W tamtej sytuacji chciałem umieścić piłkę pod poprzeczką, bo choć nie było bramkarza, to ktoś stał na linii. Nie było więc mowy o płaskim strzale. Niestety źle ułożyłem stopę i wyszedł strzał ponad bramką. Po prostu nie mogę tu strzelić gola - mówił załamany zawodnik, który dodawał. - Pytacie, jak się czujemy? A jak, k...a, możesz się czuć, kiedy prowadzisz 3:0 i potem jest 3:3. To, co zrobiliśmy w tym meczu, jest niemożliwe. W życiu nic podobnego mi się nie wydarzyło - kręcił głową Stevanović.
Słoweniec stwierdził także, że do utraty pierwszej bramki Śląsk prezentował się bardzo dobrze. - Sami strzelaliśmy gole, utrzymywaliśmy się przy
piłce, byliśmy lepsi i powinniśmy spokojnie wygrać. A potem przyszło 10 minut, w którym działy się rzeczy niesamowite. Dla nas smutne i bardzo ciężkie - podsumował zawodnik.