Na czwartkowym pojedynku Śląska z Legią
Warszawa przegranym przez wrocławian 0:2 obecnych było 35 tys. osób. To najlepsza frekwencja na meczu klubowym w tym roku w Polsce i druga w całym sezonie. Kibice obu drużyn przez większość meczu dopingowali swoje zespoły, ale w 80. minucie urządzili wielkie racowisko. W sumie odpalono wówczas kilkadziesiąt rac, które póki co są zakazane prawnie.
Wcześniej kibole Śląska rzucali petardy hukowe pod nogi rozgrzewających się zawodników
Legii Warszawa. Mimo to prezes PZPN Zbigniew Boniek napisał na Twitterze: "Mecz dobry, kibice wspaniali, wygrała piłka".
Już w piątek nieco inaczej stawiał sprawę członek zarządu PZPN i szef Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej - Andrzej Padewski, który z ramienia związku odpowiada za kontakty ze stowarzyszeniami kibiców: "Nie dla petard hukowych. Proszę kibiców o zrozumienie, gramy razem o legalne race. Petardy rzucane pod nogi zawodników nie pomogą sprawie".
Policja w związku ze spotkaniem zatrzymała siedem osób: trzy z nich za wnoszenie i posiadanie materiałów pirotechnicznych, dwie za bójkę, jedną za rzucanie butelką w pracownika ochrony oraz jedną za niestosowanie się do poleceń służb porządkowych. Policjancie oceniają, że na finale Pucharu Polski było bezpiecznie i nie odnotowano żadnych poważniejszych incydentów.