Polub nas na Facebooku i żyj sportem razem z nami >>
Zajęcia trwały półtorej godziny, ale tylko przez pierwszy kwadrans mogli im się przyglądać dziennikarze i fotoreporterzy, po czym zostali wyproszeni przez trenera Stanislava Levego.
Trening tradycyjnie rozpoczął się od rozgrzewki i przebieżki wokół boiska. Później zawodnicy mieli ćwiczenia rozciągające na matach, by w końcu przejść do najprzyjemniejszej części, czyli zajęć z
piłkami. Najpierw wszyscy piłkarze zagrali w "dziadka", a następnie podzieleni na dwie grupy, na dwóch połowach trenowali m.in. grę na jeden kontakt i strzały bramkę. Po jednym z zagrań Sebastiana Mili piłka wyleciała poza boisko, uderzyła w zaparkowany
samochód, w którym włączył się alarm. Po stadionie przy Oporowskiej momentalnie rozległy się salwy śmiechu.
Na koniec zajęć piłkarze urządzili sobie
festiwal strzelecki, a w rolę bramkarza wcielił się Mateusz Cetnarski.
W zajęciach wzięli udział: Rafał Grodzicki, który wrócił po kontuzji, a także Lubos Adamec. 19-letni czeski obrońca na testach we
Wrocławiu jest już od kilku tygodni i wszystko wskazuje, że na dniach podpisze kontrakt ze Śląskiem. Indywidualnie na siłowni ćwiczył natomiast Marco Paixao. Portugalski napastnik z powodu nadmiaru żółtych kartek nie będzie mógł zagrać w czwartkowym meczu z Sevillą.
Jego początek o godz. 20.45.
Zobacz, jak Śląsk trenuje przed rewanżem z Sevillą [ZDJĘCIA] >>