W 2015 roku zawodowe kluby sportowe, rywalizujące w najwyższej klasie rozgrywkowej w swojej dyscyplinie, otrzymają od władz Wrocławia 10,650 mln zł. Z tej sumy najwięcej piłkarski Śląsk - którego Wrocław jest współwłaścicielem - 6 mln zł. Ale to znacznie mniej niż rok temu. W 2014 roku ratusz przekazał do Śląska aż 16 mln zł.
Jednak wówczas prezydent Rafał Dutkiewicz zapowiedział, że w kolejnych latach dotacja na piłkarzy będzie radykalnie obcięta. I tak się stało.
Miliony do podziału
Dotacje dla czterech kolejnych klubów są zbliżonej wysokości. Żużlowy Betard Sparta Wrocław otrzyma 1,13 mln zł, siatkarki Impelu Wrocław - 1,02 mln zł, koszykarski Śląsk - 1 mln zł, a piłkarze ręczni Śląska - 920 tys. zł.
Ale kilkanaście dni temu w Biuletynie Informacji Publicznej (na internetowej stronie miasta) pojawiły się dwa ogłoszenia konkursowe, z których można było wywnioskować, że żużlowy Betard ma szansę otrzymać podwójną dotację - w sumie ponad 2,25 mln zł. Czy tak się stanie?
- Nie, tak nie będzie - podkreśla Arkadiusz Filipowski, rzecznik wrocławskiego urzędu miejskiego. - Po prostu przedstawiciele klubu żużlowego, składając wniosek o dofinansowanie, nie dostarczyli wszystkich dokumentów i musieli je uzupełnić - tłumaczy.
Grupę profesjonalnych zespołów z miejską dotacją zamyka koszykarska Ślęza - ze zdecydowanie najniższym dofinansowaniem - 412 tys. zł.
Pierwsze transze pieniędzy już wpłynęły do poszczególnych klubów.
Niewyrzuceni do kosza
Analizując wysokość dofinansowania drużyn w 2015 roku, łatwo zauważyć kilka istotnych kwestii. Przede wszystkim ratusz konsekwentnie zmniejsza wysokość środków na piłkarski Śląsk. Klub otrzyma 10 mln zł mniej niż rok wcześniej. I to naprawdę jest bolesne cięcie finansowe.
Trudno przewidywać, jak może to wyglądać w kolejnym roku, ale ograniczenie wydatków na futbol ma swoje granice. Miasto jest współwłaścicielem piłkarskiego klubu i nie dopuści do sytuacji, aby Śląsk utracił płynność finansową. Choćby z tego względu, że ktoś musi grać na 43-tysięcznym stadionie, którego miasto jest właścicielem.
Koniecznie trzeba zaznaczyć, że w 2015 roku miasto wreszcie dostrzegło koszykówkę. W minionych latach koszykarski Śląsk - 17-krotny mistrz Polski, najbardziej utytułowany klub we
Wrocławiu i koszykarski w Polsce - w podziale pieniędzy był konsekwentnie przez ratusz pomijany.
Miasto nie miało żadnych merytorycznych podstaw do takich działań. O wszystkim decydowała wyłącznie niechęć prezydenta Dutkiewicza do Grzegorza Schetyny, niegdyś właściciela drużyny, wielkiego fana basketu. Jeśli ratusz ma pulę pieniędzy przeznaczonych na profesjonalny sport, to koszykarski Śląsk powinien być jednym z pierwszych, które takie wsparcie otrzyma. Choćby dlatego, że historycznie patrząc, jest klubem symbolizującym naprawdę wielkie sportowe sukcesy. Klubem, który przez lata dobrze promował Wrocław.
Każdemu według zasług?
W grupie klubów z miejską dotacją pierwszy raz znalazła się koszykarska Ślęza - drużyna reprezentująca najstarszy klub miasta, obchodzący w tym roku 70-lecie istnienia. Ślęza otrzyma 412 tys. zł - zdecydowanie najmniej z wszystkich zespołów. Lepsze kilkaset tysięcy niż nic, jednak trudno nie odnieść wrażenia, że Ślęza została potraktowana mało przychylnie.
Szczególnie jest to widoczne, kiedy przeanalizuje się dotację dla piłkarzy ręcznych Śląska - 920 tys. zł. Patrząc wstecz, wyraźnie widać, że piłkarze ręczni Śląska - w porównaniu do innych - zazwyczaj byli faworyzowani przez ratusz. W 2013 i w 2014 roku klub otrzymał po 700 tys. zł dotacji, mimo że drużyna grała zaledwie na poziomie I ligi, czyli na zapleczu ekstraklasy. Do ekstraklasy awansowała w minionym roku.
Dla porównania w 2013 i 2014 roku ekstraklasowy koszykarski Śląsk, jak i pierwszoligowa Ślęza nie dostały nic. Natomiast w 2013 roku pierwszoligowi wówczas piłkarze ręczni Śląska otrzymali aż o 300 tys. zł więcej niż ekstraklasowe siatkarki Impelu Wrocław.
Z kolei teraz do Impelu wpłynie tylko 100 tys. zł więcej niż do drużyny piłkarzy ręcznych Śląska. A przecież drużyna siatkarek sięgnęła w minionym roku po wicemistrzostwo Polski i grała w elitarnej Lidze Mistrzyń. Przy sukcesach siatkarek awans szczypiornistów do ekstraklasy naprawdę wygląda blado.
Dodajmy, że od tego roku o podziale miejskich środków na profesjonalne zespoły decydowała specjalnie powołana komisja. Rozpatrując aplikacje klubów, komisja miała wziąć pod uwagę m.in.:
wyniki osiągnięte przez dany klub w poprzednich rozgrywkach, udział w europejskich pucharach, miejsce w rankingu dyscyplin drużynowych, transmisje TV (czy mecze są pokazywane w kanale otwartym czy paśmie kodowanym), a także zainteresowanie rozgrywkami kibiców społeczności lokalnej.