Oficjalne serwisy klubów rzadko wychodzą poza opis wydarzeń związanych z zespołem, ewentualnie zamieszczają wypowiedzi pomeczowe oraz wywiady z zawodnikami. Dlatego właśnie ocena zamieszczona w serwisie
wks-slask.pl jest tak ciekawa. Tutaj nie ma przesadnej przychylności, jest raczej zdecydowana krytyka. Żaden z wrocławskich zawodników nie otrzymał maksymalnej noty, czyli 5. Minimalną, czyli 2, otrzymali trener Milivoje Lazić i Kevin Thompson. Obu już w klubie nie ma.
O serbskim szkoleniowcu czytamy: "Poprawny politycznie, zawsze dziękował kibicom za doping i zapewniał, że będzie lepiej. Cierpliwość władz klubu się jednak skończyła. Żonglował pierwszą piątką przez pół sezonu niczym zawodowy cyrkowiec. Wyraźnie brakowało mu koncepcji i pomysłu na drużynę. Niedawno zastąpił go Jerzy Chudeusz. Umarł trener, niech żyje trener!".
To jednak nie wszystko. O Dominique'u Johnsonie (ocena 3,5) czytamy m.in.: "Na boisko wnosi pozytywną energię, jest często uśmiechnięty i radosny. Nie grzeszy jednak boiskową inteligencją. Na razie". Z kolei o Michale Gabińskim (2,5): "Często nie nadąża w obronie i choć gra na pozycji silnego skrzydłowego, woli ustawiać się na obwodzie niż pod koszem. Unika gry jeden na jeden tyłem do kosza jak ognia. Zbyt mało jak na doświadczonego ligowca z niewielką konkurencją podkoszowych w drużynie".
Na oficjalnej stronie klubu najlepiej ocenieni zostali Danny Gibson i Nikola Malasević. Obaj otrzymali notę 4,5. O pierwszym czytamy: "Najlepszy strzelec drużyny, skuteczny z gry (57,5%). Motor napędowy szybkich ataków Śląska. Udowodnił, że w ważnych momentach potrafi wziąć ciężar gry na siebie - dowód - rewelacyjny w ataku i nie do przejścia w obronie w meczu z Czarnymi
Słupsk; zwycięski rzut w
Zgorzelcu. Czasami zdarza mu się jednak podejmować zbyt ryzykowne i pochopne decyzję". Malasević został scharakteryzowany tak: "To jego pierwszy sezon we
Wrocławiu i już pokazuje, że transfer jest udany. Bardzo wszechstronny - gra tyłem do kosza, jest agresywny, z ułożonym rzutem, pomaga na deskach. Rzadko się myli, gdy staje na linii rzutów osobistych (ponad 95%). Niekiedy trener podcinał mu skrzydła sadzaniem go na ławce przez długie minuty meczów. Lazić narzekał, że ma problemy z wejściem w mecz".